26 listopada 2013

...znikający czas

Po dwóch tygodniach spędzonych praktycznie w domu zaczęłam się zastanawiać: "gdzie znika mój czas?" Chcę się z kimś umówić, nie mam kiedy. Chcę pisać pracę, nie mam kiedy. Wyjdę na zakupy, zrobię obiad i już 18.. "18? Już? Jak to?" Od 18 do 23 krótka droga. Nie oglądam filmów, bo nie mam czasu, nie czytam książek z tego samego powodu... Chodzę spać przed 1, a wstaję koło 6. Gdzie jest ten mój czas?
Zaczęłam węszyć. Co robię, kiedy nic nie robię? Czym się tak długo zajmuję, że efektów nie widać?
Powęszyłam, pogdybałam, dostałam podpowiedź..i już wiem...facebook, blogi, strony z informacjami, odpisywanie na maile (wiecznie dostaję jakieś maile). To zajmuje mi tyle czasu..
Prawda jest taka, że facebook mi pomaga, mam kontakt z ludźmi, z niektórymi się nie spotykam, a często rozmawiam, widzę co słychać u znajomych, wiem co się dzieje w pracy, na uczelni. Kontaktowanie w realu z tymi osobami zajęłoby mi dużo więcej czasu. Tylko czy aby na pewno kontaktowałabym się z nimi wszystkimi? Może wiele relacji przestałoby istnieć? Fizycznie nikt nie miałby czasu na to..
Prawda jest taka, że odkryłam co zjada mi czas. A druga prawda jest taka, że nie wiem co z tym zrobić.
Na początek ograniczę facebooka i inne bzdury. A trzecia prawda: jestem uzależniona. I brakuję mi czasu, ale lubię pisać maile, czytać blogi.. Tylko, że alkoholicy też lubią alkohol. Tak jak ja lubię Internet;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz