19 listopada 2013

...mojego psa

Nie ma człowiek problemów, to weźmie sobie psa na utrzymanie.
Wszystkie panie w wieku rozrodczym na osiedlu reagują tak samo. Zachwycone biegną, chcą głaskać i na dodatek mówią do psa, nie do mnie. Mówią zdrobnieniami...Liczę na inteligencję małej i mam nadzieję, że rozumie, że słowo "piesio, piesiaczek" to nie jest normalne określenie dla niej.
Piesio mój próbuje opanować nasze łóżko, strzela fochy jak nie chcemy się z nim bawić, zabiera wtedy swój różowy kocyk i wychodzi z nim do kuchni. Piesio czyha na moje buty, zeszyt (to nie byłaby wielka strata), nie ma umiaru w jedzeniu, przez co dostaje czkawki i budzi mnie o 3 w nocy na siku. Poza tym piesiaczek jest zazdrosny o mojego chłopaka i pociąga nosem, gdy ten wychodzi do pracy.
Na szczęście piesio jest bardzo inteligentny, prześliczny i uroczy, a w zasadzie urocza, bo to ona.
Razem uciekamy przed panią w czarnym futrze i wrednym jej małym piesiem rasowym w takim samym futerku. Co za okropna baba. Widać, że chce się zaprzyjaźnić. Ale się nie da. Właściciele psów dzielą się na takich co to mają duże piesia i te małe wredne, szczekające. Chyba, że ona myśli, że ja mam małego. Bo jak na razie ze szczeniakiem pomykam po osiedlu jakieś 10 razy dziennie.
Dlaczego pani nie napisała magisterki? Bo mam piesia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz