28 czerwca 2015

...bohaterów dzisiejszych czasów

Żeby dzisiaj być bohaterem...stop - nie "być", a "poczuć się", a może trafniej "uważać się" za bohatera wystarczy połączenie z Internetem.

Tutaj na Facebooku tacy wszyscy są idealni, mają najpiękniejsze dziewczyny, najfajniejsze auta, świetne prace i ciągle nowe sukienki. Wszyscy na wakacje wyjeżdżają za granicę, ich dzieci pięknie się uczą, córeczki są księżniczkami, synowie dżentelmenami. Tutaj na Facebooku ideał goni ideał. Jakiż piękny ten świat.

Doprawdy nie rozumiem tęczy w profilowym. Na co komu moja tęcza? Bohaterzy Facebookowi mają tęczę i biorą udział w wielu innych akcjach. Fajnie jest wziąć w tym udział, to dobrze wygląda, oznacza - JESTEM TOLERANCYJNA, a to takie modne słowo ostatnimi czasy. Bohaterzy Facebookowi udostępniają zdjęcia dzieci chorych na raka, bezpańskich psów, bezglutenowego jedzenia, tragedii w krajach Trzeciego Świata. Nie mam temu nic przeciwko, ale niech za tym idzie jakieś działanie. Ciekawe ilu z nich cokolwiek zrobiło poza tym kliknięciem?

Łatwo jest być bohaterem klikając to tu to tam, bo to przecież na czasie. Strasznie fałszywe to wszystko, takie na pokaz, takie sztuczne. Dobrze im się z tym żyje, bo sobie wmówili, że są fajni? Czy to tylko dobra mina do złej gry?

17 czerwca 2015

...nowy alfabet


- To urządzenie jest świetne! Ma różne opcje. Nawet język migowy i ten no. Ten alfabet yyyy...
- Jaki alfabet?
- No ten alfabet S.O.S.
- Haha alfabet S.O.S., nie ma takiego.
- No o alfabet Morsa mi chodziło.


Najważniejsze to być komunikatywnym.


9 czerwca 2015

..."awans" społeczny

To zaskakujące jak szybko można "awansować", a jeszcze szybciej spaść z tej drabiny. Doświadczyłam tego jak ludzie potrafią Cię traktować w zależności od tego co robisz, gdzie pracujesz. Pracowałam jako manager, zadzwoniłam pewnego dnia do ośrodka kultury w sprawie zespołu X, o którym nikt nie słyszał, Pani mnie zbyła, wrednie kazała zadzwonić później, później nie odebrała, a jak już odebrała kazała wysłać maila, którego nawet nie otworzyła. Zadzwoniłam w sprawie zespołu Myslovitz do tej samej Pani, która była przemiła, krzyknęła, że jest fanką i wszystko mi dokładnie wyjaśniła. Traktowała mnie jak kogoś ważnego. Tego samego dnia poszłam do teatru pomóc na szatni. Z MANAGERA stałam się SZATNIARKĄ i tak mnie właśnie traktowano. Założę się, że gdyby wredna baba oddająca mi kurtkę wiedziała o tym co robiłam rano od razu miałaby inne podejście.

Dzisiaj do naszego biura weszła Pani z cateringu. Za każdym razem wchodzi wystraszona i traktuje nas jak "lepszych". Nie jestem od niej lepsza, nie chcę żeby ktoś mnie tak traktował tylko z tego powodu, że on gotuje, a ja siedzę przed komputerem. Po co te podziały? I nie mam na myśli tego, że wszyscy mają być równi, ale jak już dzielić to nie według tego.

Nie jest to ważne kto gdzie pracuje, jaką jest GWIAZDĄ bądź czy myje kible. Za to istotne jest to jak dana osoba traktuje bufetową, a jak anestezjologa. Nie ważne też jest czy ktoś jest prymitywnie głupi czy bardzo mądry - nie od tego powinno zależeć to jak go potraktujemy. To jak traktujemy ludzi świadczy o nas i nie powinno być zależne od tego co robią i kim są.