4 września 2015

...wakacje z psem

Nie chce tłumaczyć nieodpowiedzialnych, głupich ludzkich zachowań, ale pomału przestaje mnie dziwić oddawanie zwierząt do schronisk, zostawianie w autach, a nawet wypuszczanie w las - co jest okropne. Biorąc psa sobie na głowę trzeba wiedzieć, że to ogromny obowiązek. Z reguły ludzie się z tym liczą. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego jak prawo polskie, a głównie społeczeństwo jest negatywnie nastawione do psa w przestrzeni publicznej. Ludzie potrafią zwrócić mi uwagę, że krzyczę na psa, że jest za chudy (nie ważne, że to wyżeł). Udają obrońców zwierząt. Komentują coś o czym nie mają zielonego pojęcia.
Te same osoby krzywią się jeśli zajmiesz stolik obok nich w restauracji, są zniesmaczone kiedy pies szczeka, albo nie życzą sobie żeby razem z nimi pies jechał pociągiem.
Ostatnio weszłam do pendolino z psem. Bez kagańca, ciężko sie w nim oddycha, wiec kaganiec był w mojej ręce. Że posadzili nas w środkowym przedziale, przesiadlam się do wagonu, gdzie były trzy osoby. Obok znajdowała się toaleta. Jeden z pasażerów wcześniejszego przedziału co chwilę chodził do toalety, patrzył na mnie zabójczym wzrokiem, strzelał drzwiami albo stał obok (wtedy pies się denerwował, ja musiałam go trzymać). Po chwili dostałam informację od konduktora, że jest na mnie skarga, bo ludzie boją się mojego psa. Ludzie czy burak z Warszawy szukający zaczepki?


Mówi się o tym jak źle, że ktoś zostawił psa w aucie, jaki potwór zamyka go w domu na pół wieczoru, ale zanim tak powiesz czy pomyślisz zastanów się jak Ty reagujesz na psa w przestrzeni publicznej.

Nie pochwalam negatywnych zachowań właścicieli psów, sama zabieram swojego wszędzie i nie zostawiłam go nigdy w aucie, ale wiem, że postawa społeczeństwa, chamstwo i bezmyślność również robią swoje. A gadanie, że brał psa to wiedział z czym to się wiąże jest bzdurą. Nikt nie wie z czym to się wiąże dopóki nie weźmie tego psa w góry, nad morze, do restauracji czy na miasto. Zanim wejdę coś zjeść na maksa męczę psa, żeby najlepiej padł pod stolikiem, pytam właścicieli czy mogę usiąść w ogródku, siadam na szarym końcu przepraszając wzrokiem wszystkich gości restauracji, których mijam po drodze. Kiedy juz psina oswoi sie z otoczeniem i zaśnie podchodzi babsko z łapami i dziwi się, że informuję że piesek może ugyźć. ,,Jak gryzie to nie powinna wchodzić do restauracji." Pies poddenerwowany zaczyna sie kręcić, Ty ledwo jestes w stanie przełknąć obiad, a reszta gości patrzy na Ciebie jak na mordercę. Tak to wygląda posiłek na mieście z psem. Tak wygląda jazda pociągiem, tak wyglądają wakacje. Wychowanie psa to jedno, nastawienie ludzi drugie.

Proszę nie głaskaj obcego psa bez pytania, najlepiej w ogóle niech Ci to nie przychodzi do głowy. Nie cmokaj do niego w restauracji, nie rozpraszaj go jeśli chcesz zjeść w spokoju. A komentarze dotyczące odpowiedniej wagi danej rasy zostaw dla siebie. I jeszcze jedno: nie ma takiego przepisu, że pies musi mieć i kaganiec i być zapięty na smyczy. Albo jedno, albo drugie. Chyba, że w danym miejscu przepisy mówią co innego np.  w muzeum, ale wtedy tabliczka wisi przed wejściem.

A na koniec komentarz zasłyszany wczoraj od około 60- letniego, brzuchatego pana do swojej towarzyszki:
"Zobacz jaki chudy pies! Złamałbym go w pół!"

Także ładny ten piesek ale najlepiej trzymaj go ode mnie z daleka.