9 czerwca 2015

..."awans" społeczny

To zaskakujące jak szybko można "awansować", a jeszcze szybciej spaść z tej drabiny. Doświadczyłam tego jak ludzie potrafią Cię traktować w zależności od tego co robisz, gdzie pracujesz. Pracowałam jako manager, zadzwoniłam pewnego dnia do ośrodka kultury w sprawie zespołu X, o którym nikt nie słyszał, Pani mnie zbyła, wrednie kazała zadzwonić później, później nie odebrała, a jak już odebrała kazała wysłać maila, którego nawet nie otworzyła. Zadzwoniłam w sprawie zespołu Myslovitz do tej samej Pani, która była przemiła, krzyknęła, że jest fanką i wszystko mi dokładnie wyjaśniła. Traktowała mnie jak kogoś ważnego. Tego samego dnia poszłam do teatru pomóc na szatni. Z MANAGERA stałam się SZATNIARKĄ i tak mnie właśnie traktowano. Założę się, że gdyby wredna baba oddająca mi kurtkę wiedziała o tym co robiłam rano od razu miałaby inne podejście.

Dzisiaj do naszego biura weszła Pani z cateringu. Za każdym razem wchodzi wystraszona i traktuje nas jak "lepszych". Nie jestem od niej lepsza, nie chcę żeby ktoś mnie tak traktował tylko z tego powodu, że on gotuje, a ja siedzę przed komputerem. Po co te podziały? I nie mam na myśli tego, że wszyscy mają być równi, ale jak już dzielić to nie według tego.

Nie jest to ważne kto gdzie pracuje, jaką jest GWIAZDĄ bądź czy myje kible. Za to istotne jest to jak dana osoba traktuje bufetową, a jak anestezjologa. Nie ważne też jest czy ktoś jest prymitywnie głupi czy bardzo mądry - nie od tego powinno zależeć to jak go potraktujemy. To jak traktujemy ludzi świadczy o nas i nie powinno być zależne od tego co robią i kim są.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz