5 listopada 2013

...szkolenie dla ngo

"Ilu uczonych tyle prawd" - tyle się nauczyłam podczas dwudniowego szkolenia na wyjeździe.

Czy to jest poważne? Człowiek jedzie, żeby się czegoś dowiedzieć, poświęca swój czas, inne sprawy odkłada na później... Przyjeżdża..no ośrodek piękny, zabytkowy, odnowiony. Super. Nocleg w hotelu, wyżywienie zapewnione. Wszystko za pieniądze podatników... Nie, przepraszam...Unia nam je dała. I ten dwudziestoparoletni człowiek z drugim wchodzi na szkolenie,  a tam trzy osoby w wieku do 40, reszta sami emeryci. Krzyczą, piszczą, wiedzą lepiej od trenerek. Po godzinie przerywają, bo kawy się muszą napić. Rozwalają całe szkolenie. Przyjechali na wakacje, oni uczyć się nie muszą, wszystko wiedzą. Reszta z nich jest wyciszona, na niczym się znowu nie zna i jest zdania "młodzi zrobią". Mało się udzielają i mało kumają...
Po szkoleniu posiadówa przy drineczku i kawały (wszystkie związane z tematyką seksu), podrywanie, adoracja.
No i  w końcu trenerki. Dużo wiedzą, ale wszystko co najciekawsze jest już poza tematyką szkolenia. Nie potrafią zapanować nad grupą. Przyjechały na wakacje. Przecież ładna okolica.

Sanatorium - nie szkolenie. Czego ja oczekiwałam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz