28 kwietnia 2013

...animację kulturalną

Wybrałam się dzisiaj na spotkanie organizowane przez Instytut Socjologii UWr i Wrocławski Oddział Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, spotkanie pod nazwą: "Animator kultury - między idealizmem a pragmatyzmem". Po raz kolejny przekonałam się, że środowisko socjologiczne mówiąc kolokwialnie "mi nie leży". Niestety chcą mówić o grupach, o ludziach, o wszystkim tym co człowieka dotyczy, nie wychodząc poza granicę własnego ja. Są zamknięci i wiedzą lepiej. Takie odniosłam wrażenie.
Spotkanie miało oscylować obok tematu kondycji współczesnych animatorów, o tym jak dotrzeć do szerszego grona odbiorców ze swoim pomysłem, o przygotowaniach Wrocławia do roli Europejskiej Stolicy Kultury i czy jest w tym całym przedsięwzięciu miejsce dla animacji i jej rozwoju. Najpierw swoją prezentację rozpoczęła autorka książki o animacji w domu kultury, świetlicy. Jej wypowiedź było teoretyczna, kiedy jednak zaczęła się zastanawiać czy animacja jest TYLKO(!?) edukacją czy TEŻ sztuką myślałam, że wyjdę z siebie. Zaczęłam wątpić w wiedzę tej socjolożki. Edukacja i słowo TYLKO?
Zaprosiła ona do współpracy dwie animatorki, tak przynajmniej zostały przedstawione. Jedną z nich była młoda działaczka, której idea animacji jest mi bliska, bardzo podobała mi się jej wypowiedź i podejście. Jest ono pozbawione sztywnych ram, trochę spontaniczne, ale co najbardziej cenię - oparte na partnerstwie. Druga z animatorek jest reżyserką i aktorką, z tego co dobrze zrozumiałam również wykładowcą, nie nazwałabym jej animatorką. Kobieta ta mówiła, że animacja jest wszędzie i że każdy człowiek ma w sobie energię, którą chce spożytkować na coś innego niż praca i dom. Jednak w pewnym momencie stanowczo zaczęła podkreślać, że animator  powinien być liderem, że ktoś musi grupą zarządzać. I wtedy zrozumiałam, że ona nie rozumie i nie czuje czym jest animacja kulturalna. Aktorka (bo animatorką jej nie chcę nazywać) razem z kolejnym gościem zaczęli rozmawiać o ramach w sztuce, o tym, że przedstawicielka Nomady w zasadzie jest daleka od sztuki i na spotkaniu zamiast o kulturze zaczęto rozwijać się na temat sztuki. Czuć było podziały, podkreślanie walorów sztuki wysokiej i gardzącą postawy wobec kultury popularnej. Co jakiś czas socjolodzy dorzucali swoje "pięć złotych" mimo małej znajomości tematu. W końcu, gdy jedna z osób z widowni zapytała o nawiązanie do Europejskiej Stolicy Kultury goście i prowadząca byli tematem tym zaskoczeni i zaczęłam się zastanawiać czy jestem na tym samym spotkaniu, o którym czytałam. Animatorzy obecni wśród widzów zostali zaszufladkowani na własnych oczach. Mało która osoba kompetentna miało możliwość się odezwać. Nawet jak się takowa odzywała, jej wypowiedź nie była w stanie zmienić ograniczonego podejścia do tematu socjologów.
Niestety jeżeli chodzi o pedagogikę czy andragogikę, osoby prowadzące o andragogice nie powiedziały nic, a podejście pedagogiczne zareklamowały jako dyrektywne, podkreślając, że tak było kiedyś. Niestety nikt ze zgromadzonych nie przybliżył współczesnego podejścia.
Amatorszczyzna. I serce się kraje. Sztywne ramy, zamknięcie ludzi starych na pokolenie młodych i brak wiedzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz