22 października 2016

...babskie kino

Byłam jakiś czas temu na "Bridget Jones 3" w kinie. Z koleżankami. Jakżeby inaczej? Samo pójście na to, z koleżankami, to była już jakaś tam część rytuału. Tak z podniesionymi głowami tam maszerowałyśmy... Tyle,że na taki pomysł babskiego wieczoru wpadło niemal pół Wrocławia - sala na 800 osób - pełna bab. I to żadna nie poszła tam "wyrywać", to było jak domowe spa, jak cudowna babska chwila dla siebie. Jakże dziwnie musieli się czuć Ci nieliczni mężczyźni na sali, gdy panie reagowały identycznie na sceny ukazujące się na ekranie. Bridget poznaje nowego faceta - wszystkie podekscytowane, Bridget spędza sama urodziny z szampanem i przy tej samej piosence jak co roku - śmiech, na ekranie pojawia się słodki bobas - łzy w oczach. Do tego brawa w tym samym momencie i inne odgłosy. Ciekawe doświadczenie. Poszłabym jeszcze raz!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz