6 maja 2014

...stowarzyszenie

Założyłyśmy stowarzyszenie. Założenie stowarzyszenia to już nie lada wyzwanie, papierkowej roboty od groma. Kilka razy pod górkę, a to ktoś nam NIP wystawił nie tak, a to nazwa się nie spodobała, na decyzję trzeba było długo czekać, nie mogłyśmy jej odebrać, bo nie miałyśmy uprawnień, a uprawnień nie mogłyśmy mieć, bo stowarzyszenie jeszcze nie istniało i tak dalej. Potem okazało się, że księgowa, która nam doradzała nie wiedziała za wiele i nagle wyszło na to, że musimy mieć prowadzoną księgowość przez kogoś z zewnątrz. Na to pieniądze idą z naszych kieszeni. Państwo nie daje nam na nic pieniędzy, projektów z UE realizować nie możemy, bo konkursy w naszym województwie dziwnym trafem nie zostały ogłoszone, a nawet jakby zostały to i tak mamy za małe plecy, a w zasadzie ich nie mamy. Państwo za to mocno nas kontroluje i tłumaczyć się musimy. Pytam jakim prawem? Teraz realizujemy projekty. Na które wydajemy swoje pieniądze, w większości same prowadzimy warsztaty albo pomagają nam znajomi. Do tego każda z nas ma pracę i studia. A kiedy czytam oferty pracy widzę, że się do niczego nie nadaję, bo nie mam 3 lat doświadczenia. Na uczelni też robili problemy z praktykami:

-Gdzie będzie Pani realizowała praktyki?
-W stowarzyszeniu, zrealizuję jakiś projekt.
-Ale to nie chciałaby Pani zrobić coś poza tym?
-Tylko kiedy? Praca, studia, stowarzyszenie. Poza tym wolę zaparzyć sobie kawę i zrealizować projekt niż parzyć komuś i siedzieć przy kserze.

Wiele razy słyszałam, że w Polsce młodzież nie ma perspektyw. Dopiero niedawno zaczęłam to rozumieć. Boli. Chcesz coś zrobić, starasz się, a wszędzie próbują Ci udowodnić, że to nie ma sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz