Nie wiem co ja mam z tymi mięsnymi, ale ilekroć pójdę to się zdenerwuję.
Podchodzę do lady i już widzę, że wredna 50-tka chce się na mnie wyżyć.
- Jest mielone? - grzecznie pytam.
- Nie ma! Po 10 będzie.
- No, ale chyba może mi Pani zmielić?
Z fochem łapie bele jaki kawał mięsa i pyta:
- Ile tego?!
- 30 dkg.
- Za mało, w maszynce zostanie! I zmieliła 60 dkg. A co do cholery ją interesuje ile zostanie w maszynce, skoro płacę za zważone przed mieleniem?
Innym razem ta sama gwiazda dała mi mały kawałek fileta z kurczaka, który ważył prawie kilogram!
A dzisiaj miałam nowe starcie z inną. Wchodzę, a tutaj dwie kolejki, staję w jednej z nich i stoję 15-20 minut. Kiedy przychodzi moja kolej, baba z mięsnego (inaczej mówić na nią się nie da) omija mnie i obsługuje starszą panią, jak kończy zwraca się do mnie:
- A pani czego chce?
- Po pierogi przyszłam.
- To w kolejce trzeba było stanąć.
Ponoć była jedna kolejka, a ja stałam nie w tej..szkoda, że zwróciła mi uwagę dopiero po 20 minutach. Tym razem po prostu wyszłam.
I tak się zastanawiam czy do młodego przystojnego mężczyzny zwróciłyby się tak samo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz