W końcu zauważam, że spotykam więcej kobiet niż mężczyzn, większość osób idzie sama, a jak już to we dwoje, jak we dwoje to się kłócą, przynajmniej Ci których mijam. Nie ma grupek młodych ludzi, może za zimno na wagary, a może teraz ludzie zamiast z przyjaciółmi chodzą z telefonami...
W tramwaju dwóch licealistów żywo zaczyna rozmawiać, po chwili przestaję obserwować ludzi za oknem, a spoglądam na nich. Rozmyślają o latających pojazdach, o zlikwidowaniu samochodów, zastanawiają się czy to możliwe, zachowują się jakby to był ich wyjątkowy pomysł, jednak ta wizja przyszłości kojarzy mi się już z latami 90-tymi, kiedy to oglądałam w soboty Jetsonów. Wysiadam.
Kiedyś ktoś mi powiedział, że każdy człowiek ma swoją drogę życia i ona krzyżuje się z drogami innych ludzi. Nie można jechać razem jedną drogą. Z niektórymi ludźmi jedziecie obok bardzo długo, z drugimi tylko chwilę, może dwie. Jednak zawsze każdy ma swoją trasę i mimo wszystko sam nią podąża. Nie można na siłę jechać w tym samym kierunku, kiedyś w końcu drogi się rozchodzą. Nie ważne jak długo z kim jedziesz, ważne co z tej relacji wyciągniesz dla siebie na przyszłość. Toteż czasami wysiąść, zmienić kierunek to odpowiednia decyzja. Byle z tym długo nie zwlekać. Bo przecież na zmiany trzeba być przygotowanym, szczególnie w świecie, który się nieustannie zmienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz