„Yyy…yyy…zaraz…podam…panu…ten…nu….przepraszam! Na moim biurku właśnie usiadł olbrzymi robal, proszę chwileczkę zaczekać”.
No i zabiłam robaka biednego, bo działałam szybko i pod presją, na celu miałam przykrycie go karteczkami, ale nie wyszło i zginął na miejscu. Podałam numer klientowi, a gdy odłożyłam słuchawkę koledzy w pracy zwijali się ze śmiechu.
Wiem, to było mega profesjonalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz